Nathan John-Baptiste ma 15 lat i jest uczniem szkoły średniej w Londynie. Przedsiębiorczym i nader zaradnym uczniem. Z góry zapowiadamy jednak - w Polsce to nie przejdzie.
Nathan wpadł na pomysł kupowania w dyskoncie napojów gazowanych i słodyczy i sprzedawania ich kolegom i koleżankom ze szkoły po cenach niższych niż w pobliskich sklepikach.
Codziennie rano publikował na Snapchacie aktualne "menu", zbierał zamówienia i sprzedawał w męskiej łazience na dużej przerwie. Niby nic niezwykłego, ale czy na pewno?
Ponieważ biznes szedł bardzo sprawnie, zaczął zatrudniać swoich przyjaciół jako pomocników. W momencie wykrycia działalności Nathana przez dorosłych, zatrudniał 11 osób i prowadził sprzedaż na terenie trzech szkół, mając obrót (uwaga!) wysokości odpowiednika 1000 PLN. Dziennie.
Działalność zarobkowa Nathana skończyła się w momencie wykrycia. W wywiadzie dla lokalnej gazety stwierdził jednak, że nie martwi się tym, bo zdobył doświadczenie. W dodatku, już po odliczeniu kosztów towarów, wygnagrodzenia współpracowników oraz kilku drogich garniturów, zostały mu oszczędności (odpowiednik kilkunastu tysięcy złotych), na start kolejnego biznesu.
Mama Nathana w odpowiedzi na pytania dziennikarzy powiedziała, że cieszy się, iż syn okazał się tak przedsiębiorczy, a jeszcze bardziej, że swojego zmysłu handlowego nie wykorzystał do sprzedaży narkotyków.
Nathan może być inspiracją, natomiast jeśli chodzi o warunki polskie - już wkrótce artykuł prawnika pt. "Jak możesz zarabiać w Polsce, będąc nastolatkiem?"